Poczucie humoru jako kompetencja biznesowa

Autor: Paweł Fortuna; Małgorzata Torój

 

Poczucie humoru a poczucie komizmu


Na wstępie dokonajmy pewnego istotnego rozróżnienia, porządkującego nasze myśli. Rozróżnienia między poczuciem komizmu i poczuciem humoru. Poczucie komizmu rozumiemy jako zdolność do dostrzegania zabawnych aspektów sytuacji. Dyspozycja ta odnosi się do czegoś zewnętrznego wobec nas. Ujawnia się w szczerym śmiechu z opowiadanych dowcipów, anegdot, oglądanych filmów, czy też zdarzeń, które dzieją się gdzieś obok i dotyczą kogoś innego. 

Poczucie humoru, natomiast, jest związane z naszym wnętrzem, ze zdolnością śmiania się z samych siebie. Ujawnia się w sytuacji, w której to my jesteśmy bohaterem anegdoty, wtedy, gdy oglądamy naszą karykaturę, czy też obserwujemy parodię naszego zachowania. Jak łatwo zauważyć poczucie humoru jest pewnym testem naszego charakteru i zdolności dystansowania się do siebie, swoich słabości i dziwactw. Nic, zatem, dziwnego, że jeden z najbardziej wpływowych psychologów XX wieku, Gordon Allport, wskazał poczucie humoru, jako jedną z cech dojrzałej osobowości. Wymienił ją obok takich dyspozycji, jak na przykład otwartość na opinie innych, czy dążenie do posiadania kompetencji.

 

Poczucie komizmu lub inaczej zdolność dostrzegania humoru jest cechą niemal wszystkich ludzi. Wyjątek stanowią tu osoby z uszkodzeniami pewnych regionów prawego płata czołowego mózgu. Zdrowy człowiek potrafi się jednak śmiać z dowcipów i żywo reaguje oglądając komedie. Różnice dotyczą tego "co" kogo śmieszy i stopnia, w jakim ktoś jest w stanie tworzyć humor.

 Z osobami charakteryzującymi się wysokim stopniem poczucia komizmu zazwyczaj dobrze się pracuje, choć częste skojarzenia ich osoby z żartami może spowodować, że przestaną być spostrzegane jako poważny partner w biznesie. Poza tym częste, niemal kompulsywne dążenie do obracania każdej sytuacji w żart, niezależnie od jej znaczenia, może wskazywać na trudności w dojrzałym radzeniu sobie z sytuacjami trudnymi.

 

Śmiech to nie tylko zdrowie.

Mimo zasadniczych różnic poczucie humoru i komizmu łączy jeden, niezwykle ważny element – śmiech. Gdyby przyjrzeć się reakcji fizjologicznej organizmu podczas śmiania się okazałoby się, że jesteśmy obserwatorami skomplikowanego mechanizmu, angażującego wiele procesów. Nasze mięśnie zwiększają swoją aktywność, po czym następuje ich naturalne rozluźnienie. Zwiększa się również wydolność układu oddechowego i krążenia, dzięki czemu poprawia się dotlenienie wszystkich komórek i przemiana materii. Organizm staje się bardziej odporny na działanie chorób. Lepszy nastrój sprzyja motywacji do działania, wzrasta kreatywność, zdolność uczenia się, poprawie ulega funkcjonowanie pamięci. Czy trzeba innych uzasadnień, by powiedzieć, że śmiech to zdrowie?




W połowie lat 90. Weisenberg, Tepper i Schwarzwald przeprowadzili ciekawy eksperyment. Prosili badanych o zanurzenie dłoni w wodzie o temperaturze równej 1ºC. Nie trzeba wykonywać tej próby, żeby rozumieć, że jest to skuteczny sposób zadawania sobie bólu. Uczestnicy eksperymentu mieli utrzymywać rękę w wodzie tak długo jak to tylko możliwe. Skrupulatnie mierzono czas oznaczający wytrzymałość na ból. Badanych podzielono na cztery grupy. W trzech z nich eksponowano fragment filmu. W pierwszej grupie była to komedia, w drugiej horror, a w trzeciej film o neutralnej tematyce. Porównanie czasów ujawniło, że najdłużej w zimnej wodzie utrzymywali dłonie badani oglądający komedię i horror. Najsłabiej w tej próbie wypadły osoby oglądające filmy neutralne, bądź nie oglądające żadnych filmów. Okazało się, że wymagania sytuacji stają się mniej uciążliwe, gdy nasza uwaga skierowana jest na bodźce wzbudzające radość lub strach. Druga z tych emocji mniej nas interesuje, ponieważ lepiej jest się śmiać, niż bać.

 

Nikt nie jest doskonały



Tak jak zaznaczyliśmy na wstępie poczucie humoru jest oznaką dystansu do siebie. Dystansu do swoich słabości, niedoskonałości, wad i błędnych decyzji. Poczucie humoru daje spokój, siłę wewnętrzną i komfort psychiczny. Każdy, kto tego doświadcza szybko zauważa, że nie cierpi na tym jego samoocena, a inni nie tracą szacunku – zależność jest dokładnie przeciwna!




Z drugiej strony osoba skoncentrowana na podtrzymywaniu za wszelką cenę swojej pozytywnej samooceny nie jest w stanie się zrelaksować. W wypowiedziach współpracowników doszukuje się aluzji pod własnym adresem. Jest nieufna, a to z kolei negatywnie wpływa na atmosferę w pracy. Kto chciałby pracować z osobą, która emanuje chłodnym, prokuratorskim nastawieniem do innych? Kto jest skłonny poświęcać się dla szefa, który racjonalizuje każdy swój błąd, wskazując na niezależne od niego, zewnętrzne uwarunkowania, które zmusiły go do takiego, a nie innego, sposobu postępowania w danej sytuacji? Kto dobrze się czuje blisko osoby, w towarzystwie której trzeba uważać na każdą wypowiedź, bo może ona zostać potraktowana jako osobisty przytyk i wypomniana w najmniej oczekiwanym momencie? Kto...? A ile osób musi z takimi ludźmi pracować?




Umiejętność śmiania się z siebie powoduje, że niechciane konsekwencje różnych zachowań stają się możliwe do przyjęcia. Chodzi tu nie tyle o ich akceptację, lecz możliwość poznawczego, myślowego przepracowania. W przeciwnym wypadku rodzi się złość, zgorzkniałość i zamknięcie na innych. Wiele osób przyjmuje taką właśnie postawę życiową i co istotne, potrafi swój punkt widzenia gruntownie uzasadniać, np.: "gdyby cię spotkało tyle złego ze strony innych, co mnie, to też byś się tak zachowywał", "gdybyś był tak wychowany...", "jeśli taki nie będę, to inni wykorzystają moje słabości", itp.

 

Droga do korzystnych zmian



W pewnej firmie pracował menedżer, który miał pewien zwyczaj. Na każdym zebraniu wyciągał przygotowane przez swoją żonę kanapki i smakowicie je zajadał nie licząc się z tym, czy jego podwładni już coś jedli tego dnia, czy też jeszcze nie. Wszyscy zauważali to zachowanie, uśmiechali się pod nosem i spoglądali znacząco na siebie, jednak w trakcie narady koncentrowali się na kwestiach merytorycznych. Pretekst do rozmowy na temat zwyczaju kierownika pojawił się na wspólnym wyjeździe integracyjnym. W trakcie oczekiwania na posiłek jeden z pracowników zaczął parodiować zachowanie szefa na zebraniu. Co ciekawe, obserwował to nie tylko kierownik, ale również pracownicy innych, kooperujących firm. Zabawa była przednia, a zachowania aktorów przedstawienia równały się z klasą profesjonalnych kabaretów. Do rozpuku śmiał się również szef, był to śmiech szczery przerywany pytaniami: Rzeczywiście taki jestem? Jego reakcja otworzyła drogę do rozmowy na temat jeszcze poważniejszych kwestii, np. bardzo restrykcyjnego i demotywującego sposobu rozliczania z realizowanych planów.




Każdy, kto tego doświadczył wie, że szef, który charakteryzuje się poczuciem humoru i dodatkowo jest jeszcze specjalistą, to skarb dla firmy i całego zespołu. Dając się poznać od tej strony, ma szanse budować pozytywne relacje z innymi pracownikami. Wokół niego gromadzi się większość i nie tylko chętnie wysłuchuje tego, co ma do powiedzenia, ale z odwagą zgłasza swoje pomysły. Wielu szefów zastanawia się nad tym co zrobić, żeby motywować swoich pracowników. Wynajmują konsultantów, jeżdżą na szkolenia, kupują poradniki... To pożyteczne zachowania, lecz dopóki nie staną się magnesami, przyciągającymi innych, będą skazani na wieczne utarczki z "nie-rozumiejącymi-interesu-firmy" podwładnymi. Poczucie humoru jest jednym z takich małych magnesów o sile znacznie większej, niż można przypuszczać.